sobota, 17 stycznia 2009

Pójdź za mną...

Czasami bywa tak, że uodparniamy się na Słowo. Nawet na takie. Spada na ziemię, niesłuchane, a my tkwimy w przeświadczeniu, że skoro tyle razy już je słyszeliśmy to już wszystko o nim wiemy.
Ciekawa jestem tego wzroku i głosu, który powiedział: pójdź... Jaki był skoro dorosły facet w jednej chwili zrezygnował ze swojej całkiem niezłej posady i poszedł za Nim.
Trudno jest mi rezygnować z ciepłej posady swoich myśli, uczuć, emocji... by iść... za Tym, który kocha bezwarunkowo.

2 komentarze:

  1. A Słowo jest skuteczne... i jak miecz obosieczny...
    i czasem zaboli... bo dotknie tych miejsc, które najbardziej chronimy...
    i warto poddać się Jego bolącej kuracji...

    OdpowiedzUsuń
  2. trąca mnie tu zbytecznym dramatyzmem ;p tendencyjność taka ostatnio w nastrojach panuje i chyba Ci siem udzieliło, co nie? wszystkie one potrzebne, wszystkie te doświadczenia niezbędnie koniecznie użyteczne... a Ty się ucz!!!!

    OdpowiedzUsuń