sobota, 31 stycznia 2009

Wszystko będzie dobrze...

Coś mi się dzisiaj rano porypało i z na-wpół-otwartymi powiekami pomimo godziny 9:30 przeczytałam nie to czytanie, co trzeba. Ale w sumie dobrze to. Bo mam na dzisiaj dwa :D
Przeczytałam o dziewczynco, co to nie umarła tylko spała. Kiedy tracimy wiarę, kiedy nic po ludzku nie wygląda już na "nadziejne" sam Bóg przychodzi i zbawia... Zobacz. To, co kochasz będzie wiecznie trwać... Trzeba tylko, a dla mnie AŻ Jemu zaufać...
A to, co powinno być dziś pokarmem to to, jak spali... Ciekawa reakcja tych Apostołów (szczerze mówiąc doszłam do wniosku, że ni byli nazbyt rozgarnięci i to mnie pociesza-znaczy i ja się nadaję)... Poczekali, aż będzie niezły hardcore i dopiero wtedy obudzili Jezusa. On widział lęk i przerażenie, dlatego się ulitował... On widzi moje rozchwianie, frustrację, lęk, że GINĘ... I uspokaja... Tylko dlaczego biegnę do Niego dopiero wtedy, kiedy człowiek przestaje mnie sycić?

Tak bardzo pragniemy czułości, dotyku, uspokojenia, napełnienia...
To wszystko U NIEGO. Nie ma sensu szukać gdzie indziej...

niedziela, 18 stycznia 2009

ODnowa...

Z nadzieją czekałem na Pana,a On się pochylił nade mną i wysłuchał mego wołania.
Włożył mi w usta pieśń nową,śpiew dla naszego Boga.
Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi,ale otworzyłeś mi uszy.
Nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy.Wtedy powiedziałem: "Oto przychodzę."

Wniosek: Wyrzucić co nie jest z Niego i dać się poprowadzić...

sobota, 17 stycznia 2009

(...)

To najwięcej, co mogę dać...

Pójdź za mną...

Czasami bywa tak, że uodparniamy się na Słowo. Nawet na takie. Spada na ziemię, niesłuchane, a my tkwimy w przeświadczeniu, że skoro tyle razy już je słyszeliśmy to już wszystko o nim wiemy.
Ciekawa jestem tego wzroku i głosu, który powiedział: pójdź... Jaki był skoro dorosły facet w jednej chwili zrezygnował ze swojej całkiem niezłej posady i poszedł za Nim.
Trudno jest mi rezygnować z ciepłej posady swoich myśli, uczuć, emocji... by iść... za Tym, który kocha bezwarunkowo.

piątek, 16 stycznia 2009

Relacje...

Sensem życia jest relacja, spotkanie... nie czas. Tak bardzo to czuję... Nie brakuje mi wad. Oj nie... Bywam cyniczna, chłodna, rozmawiająca na poziomie bezpiecznym, żeby tylko nie zrobić sobie krzywdy. Tak, to prawda boję się. Boję się rozczarowania bliską osobą. Kiedy jesteśmy z kimś bliskim - rozmawiamy o tym, co czujemy. Bywa i tak, że obrażamy się, czyniąc tym sobie drogę ucieczki od tego, że czujemy się oszukani, ponieważ nasza idealna wizja drugiego człowieka, mimowolnie stworzona - rozpadła się.
Mogłabym pofantazjować dalej... I nawet mam na to ochotę.
A więc bywa też tak, że dobrze nam jest tkwić w błotku poczucia odrzucenia. Możemy wtedy przyciągać ludzi swoją biedą i w ten sposób pozornie nie być samotnymi. Bywa i odwrotnie. Czasami próbujemy być bardzo correct, żeby zbawić cały świat, byle nie siebie.
Kiedy się widzi, to naprawdę życie ma smak. To nie bajka, to biografia.
Przylgnąć do Niego, dać Mu dostęp do SIEBIE.
Patrzeć i kochać... :)
Noverim Te, noverim me.

czwartek, 15 stycznia 2009

Czwartek I tygodnia zwykłego :D

Przyszedł dziś do Niego trędowaty... Powiedział nieco prowokacyjnie: "jeśli chcesz, możesz mnie uzdrowić"... a On? "Zdjęty litością"... Uzdrowił. Kazał nikomu nie mówić, a on ledwie wyszedł - wszystko wygadał... Nie chcemy być z Nim intymnie i wytrzymać napięcia - lepiej nam jest przegadać, sprzedać byle komu... Żeby tylko nie być samemu.
Chciałabym umieć się upokarzać... wołać o litość, prosić... Kochać.
Chciałabym też umieć zejść ze swojej drogi, by być.
A jak już mi się to wszystko uda ;) to bym jeszcze poprosiła o łaskę przyjmowania komplementów, bo tak zażenowana wspomnianymi i zmieszana to chyba jeszcze nie byłam...

wtorek, 13 stycznia 2009

Zapachy.

Wczoraj z Misiem przełożyliśmy brewiarz tom nr III do skórzanej okładki. Na początku nam się pomyliło, bo się włożył do góry nogami. Jak już dego dokonałam, to i skorzystałam, odmawiając kompletę. On ma swój zapach...taki jak nic innego na świecie. Pomyślałam sobie, że znam dużo zapachów i generalnie jak pies tropiący, czasem mam ochotę za nimi pójść. Zapachy domów, w których mieszkałam, zapachy Przyjaciół, zapach świec, kadzidła, zapachy perfum, jakich używałam, zapach kawy, drewna...
Opłaca się mieć upośledzony węch ;), wtedy jest więcej miejsca na zapamiętywanie.
Zaczynam czuć, ot co.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

Dostałam dziś Pana Misia Terapeutycznego. Pan Miś ma 25 cm wzrostu, jest czerwony i bezmimiczny. Miś wie, że 80% komunikacji to wzrok, dlatego zainwestował wszystkie swoje talenty w ten jeden, jedyny zmysł. Zabawne to, że zrobiło mi się cieplej i lepiej z powodu waty w czerwonym ubraniu...
Mówią, że jak się pisze to tak jakby spływało. Więc może spłynie poczucie winy, odrzucenia i ból, że inni widzą to, czego nie chcę dać im zobaczyć.
Czytałam rano, że ich powołał, a oni rzucili wszystko i poszli.
ja zawiodłam.